Małgorzata Hillar – właściwie Janina, bo imię Małgorzata wymyśliła na użytek swojego poetyckiego debiutu i tak podpisywała swoje utwory- była bez wątpienia jedną z najwybitniejszych i najchętniej czytanych poetek swego pokolenia. Debiutowała w latach “odwilży” po przełomie październikowym w 1956 roku i bardzo szybko zdobyła sobie renomę literackiego idola swego pokolenia. Nazywano ją “wnuczką Tadeusza Różewicza” i “córką Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej”, ale nie były to jedyne korzenie, z jakich wyrosła jej oryginalna i subtelna liryka. Sama wspomniała kiedyś, że z “Łąką” Leśmiana chodziła na spacery na swoją łąkę, ale i to nie wyczerpuje w pełni charakterystyki inspiracji jej poezji. Można bowiem w niej odnaleźć dużo więcej, najbardziej wartościowych – jak to sama określiła – “poetyckich śladów”. Jej popularność na przełomie lat 60-tych i 70-tych można śmiało porównać z popularnością gwiazd muzyki młodzieżowej tamtych lat, królowała nie tylko w swoim literackim środowisku, ale też w tzw. kulturze masowej, będąc zapraszana na prezentacje swojej twórczości nawet do jednostek wojskowych. Ze swoim mężem – Zbigniewem Bieńkowskim – znanym poetą, tłumaczem i krytykiem literackim, byli jedną z najbardziej popularnych par w polskim życiu artystycznym. Apogeum ich popularności przypada na koniec lat 60-tych, kiedy zostali zaproszeni do Iowa w Stanach Zjednoczonych na stypendium literackie. Wkrótce potem, po powrocie do Polski, Bieńkowski porzuca swą żonę dla innej młodej poetki. Hillar nie może sobie poradzić z jego odejściem, popada w głęboką depresję, na którą “odtrutką” ma być alkohol. Pogrąża się w nałogu i samotności, zrywa kontakty nie tylko ze swoim literackim środowiskiem, ale nawet z najbliższą rodziną, nie otwiera drzwi znajomym, nie odbiera telefonów, przestaje pisać i znika z życia publicznego na blisko 20 lat. Nawet swojemu ukochanemu synowi Dawidowi, któremu poświęciła jeden z najpiękniejszych tomów poezji “Czekając na Dawida”(1967), zabiera klucz do swojego mieszkania i uniemożliwia ze sobą kontakt. Dawidowi udaje się jednak po wielu latach skłonić swą matkę do leczenia odwykowego. Pod koniec lat 80-tych Hillar powraca powoli do stanu równowagi oraz do swojego pisarstwa. Umiera w 1995 roku w Warszawie, w wieku 69 lat. Po wielu latach zapomnienia jej twórczość znów zaczyna być znana i popularna. Niemałą zasługę ma tu internet, gdzie jej subtelne liryki pojawiają się coraz częściej na różnych witrynach i blogach.